Jesiennie z matrioszką w roli głównej.

Na zewnątrz mglisto, mrocznie, zimnawo z lekka, a w WitchArts klimaty z powiewem Rosji. Tej bajkowej i kolorowej. Bo pomimo, tego co jest teraz i całej sytuacji politycznej, ja Rosję lubię za kolory świat pięknych bajek i wspaniałe hafty, chusty, koraliki. I prawdziwych mistrzów igły. Literatura i cała reszta kulturowa jest tak bogata i wspaniała, że ciężko komuś kto na świat patrzy ciut innym okiem nie zwrócić na to uwagi. Dlaczego matrioszka? A bo, idąc z ideą, że w naszym życiu nic nie dzieje się przypadkowo, na mojej drodze stanęła wspaniała osoba, z tak pozytywną energią i tak fantastycznym podejściem do życia i zapałem do tego, co robi, że postanowiłam, że coś od siebie muszę zrobić, bo jak się dwie pozytywne energie zejdą, a nuż coś dobrego poleci w przestrzeń. A, że kocha ona miłością ogromną matrioszki - dlatego ten motyw. I żaden inny. Przyznaję znaleźć wzór do haftu ściegiem peyote nie było tak łatwo. Z pomocą przyszedł Pinerest, ale też z trudem. Tak więc, męcząc go 15-tkami Toho dobrnęłam do tego momentu. Do finiszu. I tak to wygląda.

Komentarze