Wiosna budzi się do życia, czyli motyle z TOHO.

Za oknem wprawdzie jeszcze wieje, leje, ale po woli słońce przedziera się przez chmury, jak i moje posadzone na jesieni cebuli tulipanów, krokusów i żonkili. Po pracowitych tygodniach pt. remontów ciąg dalszy, nastał taki moment, że dziecię zachciało już motyli... Tylko, że na prawdziwe jeszcze ciut za wcześnie, ale cóż stoi na przeszkodzie machnąć sobie koralikowe... Tak więc po woli powstają motylaste.. Są zrobione jak broszki, ale na mur beton zawisną na firankach w domku. A na razie tak toto wyglądają.... Do nich coś jeszcze ma powstać, co siedzi mi w głowie od baardzo długiego czasu, a że biorę udział w tym roku w B.O.T.B.2016 to najprawdopodobniej znajdzie to ujście właśnie na tą szczególną okazję. Pewnie przez wielkie szycie postów będzie niewiele, bo po prostu  nie mogę pokazać przez długą chwilę tego co robię, a czuję, że pochłonie mnie to całkowicie... no ale mam nadzieję, że efekty będą warte ciut mniej postów. Za to obiecać mogę, że pojawiać się będą foty Wojtka z moją biżu, którą już wprawdzie znacie, ale po sesjach beauty czas na mrrrok... No to by było na razie w wielkim skrócie na tyle, bo robota mnie goni okrutnie i chyba będzie trzeba znowu poczarować, żeby czas wydłużyć...Aaaaa no i w międzyczasie powstało sobie coś na konkurs kalendarzowy Royal Stone.. No ale na razie też nie mogę nic pokazać.. jeszcze...  To motylo do następnego...




Komentarze

Prześlij komentarz